Sierpień 1937 roku: ogień strawił młyny i tartaki w Wągrowcu. Gdy nocą nad miastem pojawił się dym, mieszkańcy wybiegli na ulice — to był początek dramatycznej walki straży pożarnej, codzienności, która na zawsze zmieniła oblicze miasta.
Początek tragedii
Kiedy sierpniowe słońce chyliło się ku zachodowi dnia 15 sierpnia 1937 roku, nikt nie przypuszczał, że wieczór przyniesie tragedię. W tartaku, gdzie drewno było samo sercem lokalnego przemysłu, jeden z magazynów zapalił się — zgodnie z prasą tamtego dnia, źródłem ognia była iskra z gorącej maszyny lub niedopałek papierosa. Wiatr, sucha pogoda i łatwopalność trocin sprawiły resztę.
Mobilizacja społeczności i straży
Straż Pożarna Państwowa z Wągrowca wraz z jednostkami Ochotniczych Straży Pożarnych z okolic natychmiast ruszyła na miejsce. Ludzie z domów wkładali długie wiadra, przynosili wodę z rzeki, przewoźnych zbiorników – każdy, kto mógł pomóc, pomagał. Wspomniane kroniki opisują, że gaszenie trwało do białego rana – aż ogień osłabł i stracił zdolność dalszego rozprzestrzeniania się.
Straty, dramat i skutki gospodarcze
Drewniane hale tartaku spłonęły prawie doszczętnie. Młyn, choć ocalał częściowo, doznał poważnych uszkodzeń: spalone więźby dachowe, zniszczone urządzenia do mielenia, utrata dużych zapasów zboża. Pracownicy, których było kilkudziesięciu, stracili źródło dochodu na kilka tygodni. Rolnicy i piekarnie odczuły brak mąki, a dostawy drewna opóźniały się przez czas remontów i odbudowy. Miasto ogłosiło zbiórkę na pomoc poszkodowanym.
Reakcja władz i reformy
Po pożarze radni miasta i powiatu zwołali nadzwyczajną sesję. Postanowiono zwiększyć środki dla straży pożarnej, zakupić nowe motopompy, zmodernizować hydranty, regulować składowanie trocin i odpadów drewnianych. Wprowadzono decyzje o bardziej restrykcyjnym nadzorze nad tartakami i halami magazynowymi, by zapobiegać podobnym tragediom w przyszłości.
Pamięć, która trwa
Dziś niewiele osób wśród młodszych mieszkańców Wągrowca przypomina sobie dokładnie to wydarzenie — brak zdjęć przy każdej ulicy, brak wystaw, ale w archiwach Muzeum Regionalnego są stare fotografie i wycinki prasowe, fragment skanu artykułu z Orędownika na Powiat Wągrowiecki ze sierpnia 1937. Historia ta bywa przytaczana w lokalnych wspomnieniach, blogach historycznych, spotkaniach seniorów. To nie tylko katastrofa przemysłowa, ale lekcja, że nawet niepozorny magazyn trocin może być zarzewiem wielkiego niebezpieczeństwa.