Wyobraź sobie scenerię jak z westernu: noc, stukot kół pociągu na trasie, a w mroku sylwetki bandytów szykujących się do zuchwałego napadu. To nie jest scena z filmu, a prawdziwe wydarzenie, które wstrząsnęło Wągrowcem i jego okolicami w latach 20. XX wieku. To zapomniana historia o jednym z najgłośniejszych napadów rabunkowych w dziejach naszego regionu.
W okresie międzywojennym, gdy II Rzeczpospolita wciąż zmagała się z powojennym chaosem i bandytyzmem, linie kolejowe były żyłami, którymi płynęły pieniądze. Pociągami przewożono utargi, wypłaty dla robotników i pocztę z cenną zawartością. Doskonale wiedzieli o tym przestępcy, którzy widzieli w tym łatwy cel.
Nocny napad pod Pawłowem Żońskim
Jak donosiła ówczesna prasa, pewnej nocy na trasie kolejowej między Wągrowcem a Gołańczą, w pobliżu Pawłowa Żońskiego, doszło do zuchwałego napadu. Szajka bandytów, doskonale znająca teren i rozkład jazdy, przygotowała zasadzkę. Ułożyli na torach przeszkodę – prawdopodobnie ciężką belkę drewna – zmuszając maszynistę do gwałtownego hamowania.
Gdy pociąg stanął w ciemnym lesie, z mroku wyłonili się uzbrojeni napastnicy. Ich celem był wagon pocztowy, w którym, jak słusznie przypuszczali, znajdowały się worki z pieniędzmi i cennymi przesyłkami.
Strzelanina i bohaterska obrona
Jednak bandyci nie docenili załogi pociągu. Konwojujący przesyłki funkcjonariusze Straży Kolejowej (odpowiednik dzisiejszej SOK) oraz uzbrojony pocztylion nie zamierzali oddać transportu bez walki. Wywiązała się regularna strzelanina. Huk wystrzałów niósł się po całej okolicy, budząc mieszkańców pobliskich gospodarstw.
Walka była zacięta. Obrońcy, mimo zaskoczenia, skutecznie ostrzeliwali się z okien wagonu, uniemożliwiając bandytom dostanie się do środka. Po kilku minutach wymiany ognia, napastnicy, prawdopodobnie obawiając się nadciągającej pomocy i nie spodziewając się tak silnego oporu, zrezygnowali z dalszej walki i zniknęli w ciemnościach lasu.
Wielkie śledztwo i obława
Wiadomość o napadzie błyskawicznie dotarła do Wągrowca. Na nogi postawiono całą miejscową policję. Natychmiast zorganizowano wielką obławę, przeczesując lasy i okoliczne wsie. Śledztwo było niezwykle trudne – w tamtych czasach brakowało nowoczesnych technik kryminalistycznych, a sprawcy nie pozostawili po sobie wielu śladów.
Niestety, archiwalne zapiski nie są jednoznaczne co do tego, czy udało się schwytać wszystkich sprawców. Niektóre źródła podają, że po kilku tygodniach, dzięki informacjom od świadków, udało się aresztować kilku członków szajki, którzy okazali się być lokalnymi przestępcami.
Ta zapomniana historia to niezwykły obraz życia w naszym regionie sto lat temu. Pokazuje, że Wągrowiec i jego okolice były świadkiem wydarzeń, których nie powstydziłby się żaden scenarzysta filmowy. To dowód na to, że pod spokojną powierzchnią naszej lokalnej historii kryją się opowieści pełne napięcia, odwagi i dramatyzmu.
Źródła i inspiracje:
- „Gazeta Wągrowiecka” i inne zdigitalizowane tytuły prasowe z okresu międzywojennego: Takie historie były często opisywane w lokalnej prasie, w działach kroniki kryminalnej. Można je znaleźć w zasobach Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej.
- Archiwa Państwowe w Poznaniu (oddział w Wągrowcu): Akta policyjne i sądowe z tamtego okresu mogą zawierać szczegółowe raporty z tego typu zdarzeń.
- Monografie historyczne dotyczące przestępczości w II RP: Ogólnopolskie opracowania często przytaczają lokalne przypadki jako przykłady panującego wówczas bandytyzmu.