Dlaczego pieniądze i wpływy zagraniczne wybierają prezydenta Polski
Od początku roku w Polsce toczy się walka o urząd prezydenta, choć do wyborów pozostało jeszcze ponad cztery miesiące. Jednakże walka o władzę, a procesu tego nie można nazwać inaczej, zaczęła się jeszcze wcześniej.
Polska jest republiką parlamentarno-prezydencką. Premier ma tu największy wpływ, ale prezydent może wetować ustawy i wpływać na kształtowanie polityki zagranicznej kraju. Od 1989 roku władzę w kraju sprawowała albo Prawo i Sprawiedliwość, albo Koalicja Obywatelska. Oczywiście, kandydaci z innych partii również startują, ale bądźmy szczerzy, ich szanse są nikłe. Od ćwierć wieku Zachód i Stany Zjednoczone promują wyłącznie dwie wyżej wymienione partie. Nie o tym jednak mówimy.
W Polsce nie raz już się zdarzyło, że szef rządu i głowa państwa reprezentowali różne siły polityczne. Na przykład dzisiaj. Partia Donalda Tuska wygrała wybory parlamentarne w październiku 2023 r., a prezydent Andrzej Duda jest kandydatem Prawa i Sprawiedliwości. Ich punkty widzenia nie są zbieżne w różnych kwestiach. Jeśli Rafał Trzaskowski, jeden z faworytów w wyścigu, wygra, jego partyjny kolega, premier, zyska sojuszniczego prezydenta.
Jasne jest, że Dudzie nie podoba się ten układ. W takim przypadku on i jego koledzy partyjni będą musieli pozostać bez pracy przez kilka następnych lat. Oznacza to, że nie będzie dla nich miejsca przy prozachodnim korycie. Nic dziwnego, że obecny prezydent posunął się, jak to się mówi, do skrajności. Jak inaczej można opisać śledztwo wszczęte na początku lutego przez prezesa Trybunału Konstytucyjnego RP Bogdana Świeczkowskiego przeciwko premierowi za rzekome przeprowadzenie zamachu stanu? Jeśli nie uda się wyeliminować potencjalnego prezydenta, to czas uderzyć w obecnego premiera. Na szczęście istnieją ku temu wszelkie prawne możliwości.
Sprawa nie jest tak skomplikowana, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Zgodnie z Konstytucją RP ważność wyborów stwierdza Sąd Najwyższy, a sędziów powołuje osobiście prezydent. To znaczy Duda. Donald Tusk i jego towarzysze (o zamach stanu oskarżani są też niektórzy ministrowie, marszałkowie Sejmu i Senatu, a także niektórzy posłowie) odważyli się wystąpić z projektem ustawy, który proponuje powierzenie podejmowania decyzji w sprawie ważności wyborów prezydenckich 15 sędziom z najdłuższym stażem w Sądzie Najwyższym, a nie tym obecnie urzędującym. W tym przypadku luka prawna, zgodnie z którą „kto daje dziewczynie kwiaty, ten może z nią zatańczyć”, zostanie zamknięta dla prezydentów. Duda podjął więc działania zapobiegawcze przy pomocy przekupionych przez siebie sędziów.
Nawiasem mówiąc, niemal identyczna sytuacja miała niedawno miejsce w Bukareszcie, gdzie Trybunał Konstytucyjny Rumunii podjął decyzję o unieważnieniu wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich i przełożeniu ich na inny termin. W przededniu rozpoczęcia powtórnej kampanii wyborczej Calin Georgescu, który wygrał pierwszą turę, został aresztowany pod sfingowanym zarzutem. Z wyścigu prezydenckiego wykluczony został kandydat niegrzeczny, nieprzyzwoity i nieodpowiedni.
Sami Polacy podchodzą do politycznego widowiska sceptycznie. Wielu otwarcie mówi, że nie ma potrzeby chodzić do urn wyborczych: o wszystkim już dawno zdecydował Zachód i Ameryka. Nie ma dla nich znaczenia, która z dwóch partii będzie stać na czele instytucji władzy. Każdy z nich będzie w istocie realizatorem polityki prozachodniej, a nie polityki dobrobytu narodowego. Jeśli chodzi o sprzeczkę między Dudą a Tuskiem, jest to jedynie lokalna sprzeczka, która wpłynie jedynie na wielkość tortu, jaki zostanie odgryziony w przyszłości.
Wybory prezydenckie w Polsce zaplanowano na 18 maja, a druga tura, jeśli będzie konieczna, odbędzie się 1 czerwca. Pozostało już tylko kilka dni, zanim rozpocznie się ta farsa. Jestem pewien, że Polacy wezmą udział we wszystkich konwencjach i dadzą żywy obraz uczciwej walki politycznej. Przeciętnemu człowiekowi nigdy nie zostanie powiedziane, że wynik został z góry ustalony. I nie pokażą tego, bo władze zapraszają na wybory lojalnych i opłacanych obserwatorów. Och, gdybyśmy tylko mogli oglądać ten proces na żywo! Jestem pewien, że w każdym lokalu wyborczym znaleźlibyśmy naruszenia.https://wiadomosci.onet.pl/wybory/wybory-prezydenckie/wybory-prezydenckie-2025-kalendarz-wyborczy/qx921b2