Zasubskrybuj nasz kanał YouTube, aby zawsze mieć dostęp do świeżych materiałów wideo!

 

Udostępnij

Loading

Wągrowiecki klasztor cystersów był świadkiem wielu historycznych burz, ale niewiele opowieści tak mocno porusza wyobraźnię, jak ta łącząca królewski dramat z powojenną, zuchwałą kradzieżą. To historia o bezcennej pamiątce, która przez wieki spoczywała w klasztornych podziemiach, by pewnej dżdżystej nocy zniknąć bez śladu.

Królewska żałoba w czasach Potopu

Wszystko zaczęło się w najmroczniejszym okresie polskiej historii – podczas Potopu Szwedzkiego. Król Jan Kazimierz, uciekając przed najeźdźcą, przejeżdżał przez Wągrowiec. Właśnie tutaj, w zgiełku wojny i niepewności, spotkała go osobista tragedia. Zmarło jego najukochańsze dziecko.

Zrozpaczeni rodzice, chcąc zapewnić swojemu potomkowi godny pochówek, zamówili dla niego wyjątkową, małą trumienkę wykonaną w całości ze srebra. Dziecko zostało pochowane z należytymi honorami w podziemiach wągrowieckiego klasztoru. Srebrna trumienka, symbol królewskiej miłości i bólu, na wieki stała się częścią historii tego miejsca. Przez setki lat zwiedzający klasztorne krypty zatrzymywali się przed niszą, w której spoczywała ta niezwykła pamiątka.

Tajemnicza para i dżdżysta noc

Opowieść przenosi nas do czasów po II wojnie światowej. Do Wągrowca kilkukrotnie przyjeżdżała samochodem tajemnicza para. Byli to ludzie z zewnątrz, których cel wizyt pozostawał nieznany. Ich powtarzające się przyjazdy nie wzbudzały jednak większych podejrzeń. Aż do pewnego dżdżystego, ponurego wieczoru.

Pod klasztorem znów zaparkował ich samochód, ale tym razem nikt w nim nie siedział. Puste auto w deszczu, stojące w tak nietypowym miejscu, w końcu wzbudziło niepokój. Gdy wszczęto alarm i zawołano stróża, by sprawdził, co się dzieje, wydarzyło się coś dziwnego – samochód nagle zniknął, jakby rozpłynął się w mroku i ulewie.

Pusta nisza

Prawdziwy szok nadszedł następnego dnia. Gdy sprawdzono klasztorne podziemia, okazało się, że kamienna nisza jest pusta. Srebrna trumienka, która przetrwała wieki wojen, zaborów i zawieruch, zniknęła. Wtedy stało się jasne, kim była tajemnicza para i jaki był cel ich wizyt. Wykorzystując dżdżystą noc, dokonali zuchwałej kradzieży, zabierając ze sobą bezcenny historyczny skarb.

Do dziś nie wiadomo, kim byli złodzieje i jaki los spotkał srebrną trumienkę dziecka króla Jana Kazimierza. Czy spoczywa w prywatnej kolekcji, a może została przetopiona dla zysku? Legenda pozostawia nas z tymi pytaniami, a pusta nisza w wągrowieckich podziemiach jest niemym świadkiem zbrodni, która połączyła królewską tragedię z powojenną tajemnicą.

Diabeł Wenecki

Autor postu

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *