Jeziora od wieków skrywają w swoich głębinach tajemnice – zatopione osady, zaginione skarby, a czasem, jak głosi legenda z Łekna, dusze uwięzione w metalu. To opowieść o trzech dzwonach, które czekały na wybawienie, oraz o jednym, nieostrożnym słowie, które na zawsze pogrzebało ich nadzieję.
Gniew diabła i milczące dzwony
Wszystko zaczęło się od tragedii. Przed laty w Łeknie spłonął kościół. Ogień strawił święte mury, ale największej zbrodni dopuścił się diabeł. Widząc, że trzy poświęcone dzwony ocalały z pożaru, wpadł w furię. Nie chcąc, by ich głos znów mógł służyć Bogu i wzywać ludzi na modlitwę, chwycił je i z czeluśnym śmiechem wrzucił w toń pobliskiego jeziora.
Tam, na dnie, spoczęły na długie lata. Uwięzione w mule i ciemności, czekały na wybawienie, tęskniąc za powrotem na swoje miejsce w kościelnej wieży.
Szansa zesłana o poranku
Nadzieja pojawiła się wczesnym niedzielnym porankiem. Nad brzeg jeziora przyszła młoda dziewczyna o imieniu Zuzanna, by w czystej wodzie umyć swoje piękne, jasne włosy. Rozpuściła długie warkocze, a jej złote loki swobodnie opadły na taflę wody, igrając z falami i porannym wiatrem.
Wtem poczuła gwałtowne, silne pociągnięcie. Jakaś niewidzialna ręka chwyciła jej włosy i zaczęła wciągać ją na głębinę. Zuzanna, zaskoczona i zirytowana nagłym szarpnięciem, nie czuła strachu, a jedynie gniew. W odruchu zniecierpliwienia krzyknęła:
– Kto u diabła ciągnie mnie za włosy?!
W tej samej chwili niewidzialny uścisk puścił. Z głębi jeziora rozległ się potrójny, żałosny głos, który niczym echo odbił się od tafli wody:
– Zuzanna, Zuzanna, Zuzanna!
Był to głos zatopionych dzwonów. W tym jednym momencie straciły one swoją jedyną szansę na ratunek.
Potęga słowa
Legenda wyjaśnia, że gdyby dziewczyna, czując tajemniczą siłę, zawołała w trwodze: „Mój Boże, kto ciągnie mnie za włosy?”, klątwa zostałaby złamana. Wzywając imienia Boga, dałaby dzwonom siłę, by wyrwały się z diabelskiej niewoli i powróciły na powierzchnię.
Niestety, w chwili próby, Zuzanna nieopatrznie wezwała imienia ich prześladowcy. Wypowiadając słowo „diabeł”, na nowo przypieczętowała ich los, oddając je w jego władanie. Smutny głos dzwonów, wołający jej imię, był pożegnaniem i wiecznym wyrzutem – echem utraconej na zawsze nadziei. Od tamtej pory dzwony z Łekna wciąż spoczywają na dnie jeziora, czekając na cud, który być może już nigdy nie nadejdzie.
Diabeł Wenecki